Komentarze: 0
kocham i to bardzo mocno!!niestety obiekt moich westchnień w to nie wierzy. Mimo, że mu to powiedziałam, wysłałam mu cundą walentynkę on nadal uważa, że ja sobie z niego jaj robię...a tymczasem ja go bardzo mocno kocham i żyć już dłużej bez niego nie mogę!!!a teraz to już kompletnie....jest tak bardzo blisko...niemalże na wyciągnięcie ręki, a ja nie mogę go mieć...nie mogę z nim być....co ja mam robić??czy są jescze jakieś szanse że on coś do mnie czuje?? z P. już lepiej...wprawdzie nadal rani uczucia innych przez cóż powiem wprost kurwienie się.....nie wiem co mam juz o niej myslec...czyzby to ona, ktora tyle mowi o szczerej przyjaźni i dwulicowosci byla tą falszywa??ta zaklamna i dwulicowa??nie chce w to wierzyc, ale taka moze byc prawda niestety...przykra smutna prawda....:( nie wiem co mam o tym myslec....jak na razie to mysli moje zaprzata ten niedowiarek.....kurde dlaczego on mi nie wierzy??naprawde nie ma podstaw, bo nigdy nie oklamalam go, ani nigdy nie odwalilam takiego numeru nikomu wiec nie powinieni tak myslec.....ale coz....niezbadane sa wyroki Boskie...moze to znaczy o tym, ze on cos do mnie cuzje, ale boi sie przegranej?porazki?oszukania? ja na jego miejscu tez bym chyba byla dosc nieufna....kocham go kocham, kocham.....czemu to tak jest?? dreczy mnie ta okrutna samotnosc :( i na dodatek ten ktorego tak mocno kocham sadzi, ze ja go w chuja robie....nie wiem już nie moge, nie wiem co mam robic....pomozcie mi prosze.....pozdrooffka dla wszystkich odwiedzających - ..::KiNmA::...