Archiwum grudzień 2003


gru 21 2003 ..::Umieram....wszystko we mnie umarło::.....
Komentarze: 3

Boże jak ja bym chciała znów się do niego przytulić....chociaż ostatni raz w życiu....ostatni raz go przytulić i pocałować,a  później mogłabym już zniknąć na zawsze....wiem, że byłoby mi bardzo ciężko i źle, ale potrafiłabym....przez niego nie śpię w nocy cały czas mam łzy w oczach....wieczorami płaczę....wszystko prze jednego chłopaka.....ja niczego wielkiego nie pragnę.....ja chcę tylko jego miłości.....ha tylko.....miłość to wszystko......a wszystko jest niczym......a nic jest miłością.....czuję takie przygnębienie i bezradność, że już dłużej nie mogę....chciałabym mieć to wszystko już za sobą....wszystko wyjaśnić.....usłyszeć te słowa, które zgaszą w moim sercu ten ostatni płomyk nadzieji....wtedy pewnie byłoby mi lżej....mogłabym spróbwać być z kimś innym....przynajmniej bym wiedziała, że jedno przytulenie do kogoś nie zniszczy wszystkiego.....muszę to wyjaśnić przed świętami....nie wiem jak, bo zostały mi jeszcze tylko dwa dni do wyjazdu.....ale nie potrafię tego zrobić....nie potrafię z nim pogadać....tak się boję tej rozmowy, że cały czas przed nią uciekam.....ale nie można przecież uciekać całe życie....niedługo będę musiała to zrobić, a im później tym mniejsze są szanse na powodzenie...czy on nie może zacząć tej rozmowy???ja się boję....po prostu się boję....kosztuje mnie to wszystko tyle sił, że już nie wyrabiam....ehhhhhna dodatek moja paczka się rozpada....czuję to gdzieś od środka....może to jest efket tylko zimy i mojego przewrażliwienia.....a może jednak nie.....może tak jest naprawdę, ale wszystkie boimy się do tego przed sobą przyznać??kocham dziewczyny bardzo mocno i są dla mnie bardzo ważne, ale ja mam tez innych znajomych i przyjaciól, których bardzo przez nie zaniedbałam.....nie wiem czy da się jeszcze to wszystko uratować....najbardziej to żal mi tej mojej miłości i łukasza....tak mocno go kocham i nie umiem z nim o tym po raz kolejny pogadać.....czyżbym bałą się odrzucenia??ja, która już tyle przeszłą czegoklwiek się boję???boję się orzeżyć po raz kolejny ból.....ale nienawidzę tej niepowności i wolę o wiele bardziej czuć to cierpienie niż tą iskierkę nadzieji, która tli się w moim serduszku i tak bardzo mnie boli....nio nic kończę......idę powoli zabijać swoje uczucia dalej.....muszę to zabić, bo nie ma no innego leku.....ehhhh.....

 

nieszczesliwa : :
gru 17 2003 ..::A to co robię grzechem jest-grzechem...
Komentarze: 2

Zgrzeszyłam.....popełniłam grzech zaniechania!!!odpuściłam sobie fizycznie, ale moje serce nadal do niego ciągnie....dzisiaj znowu cały czas za nim szłam do domu....i gdyby nie moja banada to bym z nim wracała....:( to całe moje życie wydaje mi się takie nie realne....takie dziwne....mam uczucie, że to wszystko co między mną a nim było to tylko sen....że nic się nie wydarzyło.....ale jednak wiem, że to się stało....że było pięknie....był mi z nim taka jak z żadnym nigdy....jego dotyk sprawiał mi tak wielką pryzjemność....jego pocałunki sprawiały, że miałam ciarki na cały ciele....a teraz nawet nie mogę się do niego przytulić....nie ma już nas....i nigdy nie będzie.....on tego zapewne nie chce....ale to cholernie boli....:(ciągle o nim śnię....te jego słowa, że znowu przez mnie nie będzie spał....te wszystkie jego słowa....to jak się przytulaliśmy.....matko jakie to było piękne i cudowne....ale ja go zraniłam.....chociaż może on to traktował tak samo jak ja wtedy.....czemu ja wcześniej nie zrozumiałam, że to jego kocham!!!że to na nim mi zależy???przecież zawsze był dla mnie kimś ważnym!!!a teraz boję się, że jestu już za późno na wszystko.....boję się i ten strach mnie paraliżuje....dzisiaj w szkole się wogóle nie widzieliśmy....jak ja bym chciałą sie jeszcze raz chociaż do niego przytulić.....ale co ja mogę??? decyzja należy do niego, a ja nic nie mogę poradzić....boję się pierwsza zaczać rozmowę, bo boję się jego reakcji.....za to nienawidzę siebie.....ból to jedyne co teraz czuję....na dodatek z każdym dnie staje się on coraz silniejszy i przeszywa mnie na wylot....nie potrafię już tak dłużej.....

nieszczesliwa : :
gru 16 2003 ..::ból i łzy-czyli moje życiowe problemy::.....
Komentarze: 1

kurde w szkółce mi nie idzie, ale na szczęście tatuś nie idzie na zebranie :D jakoś chyba mu się nie chce....i na dodatek kazał mi iść do spowiedzi!!!!(ale wiadomo msza za mamę to trza!!!) kurde bardzo mi jej brakuje....to już 2 lata.....ale ten czas szybko płynie.....nadal bardzo boli....a najgorsze jest to, że prócz mojej bandy nie mam nikogo do kogo mogłabym się przytulić i wyżalić :( ten chłopiec którego tak kocham tylko patrzy i nic nie robi.....wie o tym, a jadnek dalej milcz.....czy on coś zamierza z tym zrobić??chciałabym w to uwierzeć, ale nie potrafię, boję się bólu, który mnie czeka....nadzieja jest matką głupich.....jestem głupia.....i to bardzo....czasem nawet sama się sobie dziwię jaka jest pusta!!!moje zachowanie samo w sobie o tym świadczy....nie chcę, ale tak niestety jest.....gdybym wtedy się nie upiła nie całowałabym się z nim i możliwe, że to uczucie z mojej strony by się tak nie rozwineło.....a jednak-niestety tak jakoś wyszło.....najdziwniejszej jest to, że nie czuję żalu tylko taką dziwną pustkę.....bezradność.....to uczucie umiera we mnie....gaśnie płomyk, a wraz z nim gasnę ja.....gaśnie to moje szczęści i humor, który miałam póki nie poznałam tej strasznej prawdy.....może to głupie.....ale jest mi strasznie ciężko i trudno.....chciałabym się zakochać znowu, ale nie potrafię.....boję się i nie chcę przeżyć kolejnego rozczarowania.....wiem, że jestem bardzo młoda i jeszcze wszystko przede mną, ale ja już naprawdę dużo w życiu przeszłam....smierć babci.....pierwsze rozczarowania miłosne....śmierć mamy.....kolejne rozczarowania i jedno prawdziwe uczucie, które pocześci nadal we mne tkwi.....kolejne zawodziki.....i wielkie uczucie, któe nadal we mnie tkwi, ale gasi mnie....gasi we mnie chęć życia i zostawia i tylko ból i cierpienie....wiem, że może to się wydawać śmieszne.....ale ja tak to teraz czuję.....i nic na to nie mogę poradzić.....na pewno minie, ale jakieś bolesne wspomnienia pozostaną.....może nawet chciałabym zagasić ten płomień, ale nie pozwala mi na to ta iskra nadizeji, którą on mi jednak mimo wszystko pozostawił....jest niewyjaśniona i nie pozwala mi ugasić tej miłości, bo ciągle rozpala ją na nową i nie potrafię w żaden sposób jej zniszczyć....wprawdzie wiem, że nie mam nadzieje na to, że między nami cokolwiek będzie to w głebie duszy ciągle się łudzę i czekam....wiem, że niepotrzebnie, ale nie potrafię inaczej....ból i łzy to jedno co mi pozostało....

nieszczesliwa : :
gru 14 2003 ...:::Więc zaczynamy:::...
Komentarze: 1

jest mi tak bardzo źle....wyznałam wczoraj mojemu Łukaszowi, że go kocham....ale cóż on powiedział, że o jest problem....wiem, że on mnie nie kocha....chciałabym z nim pogadać teraz, ale niestety nie ma go.....może jutro w szkole to wyjaśnimy....hmmm zobacze....bardzo bym chciała....na dodatek moje przyjaciółki nawet nie odpisały na moje sms'y....tylko Asia i druga Asia były przy mnie....uważam,że z Asią to jest przyjaźń,a  z drugą Asią to jest początek tego....a no i nie zapominajmy o Pawełku....bardzo go lubię...wydaje mi się, że mogło by coś zaiskrzyć między nami, ale do tego potrzebna jest znajomość taka w cztery oczka, a nie tylko przez neta....jest mi tak źle i ciężko....ehhh....nikt mi nie jest w stanie pomóc....baaaa nawet niewielu próbowało......3 osoby zrobiły z tym cokolwiek....ehhhh.....nie istnieje dla mnie miłość.....nie ma takiego uczucia......zostało we mnie zabite i to tylko przez niego....teraz to już jest na cokolwiek za późno...nawet nie mogę się do niego przytulić....bo ja dla niego nie istnieje....może on chociaż przez chwilkę o mnie pomyślał, po tym co mu powiedziałam???kurczę, jak mi jest źle....wiem, że się powtrazam, ale to jest takie straszne uczucie....tak mi brakuje tej świadomości, tej nadzieji.....ehhhh szkoda gadać.....

nieszczesliwa : :
gru 14 2003 ..::Pierwszy dzień::..
Komentarze: 1

Założyłam bloga. już 3.ale o tym nie powiem nikomu.....nikt nie pozna jego adresu, ani mojego imienia czy nazwiska....będzie prawdziwym pamiętnikiem. nikomu nie zdradzę jego adresu. przypuszczam że przez to nikt nie będzie moich notek komentował, ale cóż....bywa....będę pisała wszsytko o sobie.....wszystkie moje uczucia doznania słowa.....kiedyś może zdradze moim przyjaciołom jego adresi  wówczas poznają oni moje skrywane przed światem sekrety, ale tak jak jest teraz wydaje mi się odpowiednie..

nieszczesliwa : :